Zawodowy trader Tyrion wygrał na zakładach bukmacherskich ponad 1.000.000 PLN w ciągu 5 lat. Zobacz jak wygląda jego życie i z czego jest zadowolony.
Jeśli nie czytałeś pierwszego wywiadu zobacz Ciemna strona zawodowego tradingu.
Polecany bukmacher:
szachinista: Ostatnio rozmawialiśmy o ciemnej stronie zakładów. Mówiłeś, że to co ci najbardziej przeszkadza w obstawianiu, to problemy zdrowotne. Jak się trzymasz?
Tyrion: Zanim odpowiem na to pytanie zwrócę uwagę na jedną rzecz. Chodzi o nazewnictwo jakim posługujesz się w odniesieniu do tego czym się zajmuję. Piszesz często o zakładach i ja to rozumiem, bo Twoja strona jest poświęcona głównie zakładom bukmacherskim. Ja jednak chciałbym zwrócić swoją uwagę na to, że w moim odczuciu to co ja robię, ma niewiele wspólnego z bukmacherką i typowym obstawianiem.
Trading sportowy, który ja “uprawiam” jest dyscypliną z pogranicza pracy zwykłego indywidualnego tradera giełdowego oraz typera zakładów sportowych. Ja miałem od początku odczucie, że w mojej strategii więcej jest takiego podejścia typowo giełdowego, dlatego jeżeli ktoś mnie pyta czym się zajmuję to mówię, że gram na giełdzie, a jeżeli rozmowa jest kontynuowana w tym kierunku, wtedy precyzuję o jaki rodzaj giełdy chodzi.
Jeżeli natomiast chodzi o zdrowie i samopoczucie, to jest całkiem w porządku. Nie byłbym sobą, gdybym trochę nie ponarzekał i gdybym nie powiedział, że mogło by być lepiej :P Ale aktualnie nie odczuwam żadnych dolegliwości, chorób czy bólu, które przeszkadzałyby mi w codziennym funkcjonowaniu.
szachinista: Będziemy dziś rozmawiać dla równowagi o jasnej stronie zakładów. Co Ci się najbardziej podoba w tradingu sportowym?
Tyrion: Wyobraź sobie, że nie masz nad sobą szefa, który mówi Ci co masz robić, który często ma marne pojęcie o tym w jaki sposób coś powinno być wykonane, ale musisz wykonywać jego polecenia. Nie masz też szefa, który obciąża Cię nadgodzinami, słabo płaci czy robi problemy przy braniu urlopu.
Wyobraź sobie, że nie masz klientów, którzy zgłaszaliby ciągłe pretensje do sprzedawanych przez Ciebie towarów czy usług, często bezpodstawnie, w związku z ich ignorancją czy brakiem wiedzy. Nie masz klientów wulgarnych i niekulturalnych, nie masz po prostu żadnych klientów.
Wyobraź sobie, że nie masz współpracowników, którzy swoim lenistwem zrzucaliby część swoich obowiązków na Ciebie, a swoimi problemami i historiami, które kompletnie Cię nie obchodzą, dodatkowo wytrącali by Cię z obowiązków, które musisz wykonać.
Wyobraź sobie, że Twojej pracy po prostu nie ma ludzi. Żadnych. Za nic przed nikim nie jesteś odpowiedzialny ani przed szefem, ani przed kolegami, klientami, ani przed urzędami, z którymi trzeba się rozliczać lub wysyłać jakieś inne formularze czy sprawozdania.
Ta niezależność to dla największy plus tego, czym się zajmuję. Wiem, że nie wszystkim by to odpowiadało, bo niektórzy potrzebują dużo silniejszych zależności. Po to by czuć się psychicznie komfortowo, muszą spotykać się z wieloma ludźmi i nie wyobrażają sobie pracy w samotności. Ja jednak do takiego typu ludzi zdecydowanie nie należę i myślę, że większość ludzi, którzy na poważnie myślą o tradingu czuje podobnie jak ja.
szachinista: Mam podobnie, więc rozumiem. A co poza tą niezależnością uznałbyś za największy plus tradingu?
Tyrion: Poza niezależnością jest jeszcze kilka plusów. Myślę, że kolejnym w mojej hierarchii ważności jest ogromna elastyczność czasu przeznaczonego na pracę. Bez tej elastyczności sama niezależność nie byłaby tak znacząca, bo co mi po niezależność, kiedy musiałbym pracować non stop prawie bez urlopów czy też dni pracy wypadałyby w okresach, w których najbardziej nie chce się lub nie można pracować ze względu na obowiązki względem rodziny i przyjaciół.
W pierwszym roku, kiedy uczyłem się tradingu, poświęcałem temu bardzo dużo czasu. Pracowałem w wymiarze godzinowym wyższym niż na etacie. Bywały tygodnie, w których na trading poświęcałem 60 – 80 godzin. Byłem przez pewien czas w takim ciągu, że miałem około 100 dni z rzędu bez dnia wolnego. Brzmi trochę strasznie, ale z perspektywy 5 lat mogę powiedzieć, że to było dobre. Sporo się wtedy nauczyłem, zyskałem pewność siebie i poczucie stabilizacji.
Z czasem moje zaangażowanie w trading zaczęło się zmniejszać. Zdałem sobie sprawę, że nie muszę już tak dużo czasu na to poświęcać i od tej pory z każdym rokiem wyglądało to coraz bardziej elastycznie: więcej przerw, krótszy trading dzienny itp.
Dziś już nie mam żadnej presji, że jakiś turniej muszę z jakiegoś powodu zagrać. Tym bardziej, że tu nie ma czegoś takiego jak pewny zysk z danego turnieju. Czasami prawie wszystkie warunki potrzebne do zysku mogą być spełnione, a tydzień i tak zamyka się ze stratą. Dlatego też mogę odpuścić bez problemu, bez wyrzutów i poczucia straty kilka turniejów, a kiedy indziej, kiedy mam więcej wolnego czasu i brak innych planów, mogę wrócić i zagrać znowu cały turniej z prawie wszystkimi jego dostępnymi meczami.
szachinista: A jak w 2016 roku wygląda Twoja elastyczność? Obstawiasz czy może korzystasz z życia?
Tyrion: Wspomniana elastyczność daje naprawdę duże możliwości.
W swoim tradingu miałem już kilka długich, kilkumiesięcznych przerw i dziś jestem także w takcie jednej z nich. Trwa już ponad pół roku. Nie chciałbym zdradzać za bardzo szczegółów mojego życia prywatnego, ale mogę powiedzieć, że wykorzystuję go na różne formy rozrywki. Czasami z tego powodu mam wyrzuty sumienia, bo też więcej czasu chciałbym poświęcać na samodoskonalenie w innych ważnych dla mnie dziedzinach, ale czasami trochę brakuje motywacji.
W każdym razie to co dla wielu jest krótkim okresem odpoczynku od pracy, obowiązków szkolnych itp., dla mnie aktualnie jest codziennością. Codziennością, do której jednak już się trochę przyzwyczaiłem i nie daje mi aż tak dużej radości. W związku z tym myślę, że jeszcze w tym roku, a już prawie na pewno w przyszłym wrócę na giełdę zakładów.
szachinista: A co z pieniędzmi, bo póki co o nich nie wspomniałeś, a wydawać by się mogło że to najistotniejsza zaleta, szczególnie dla kogoś, kto zajmuje się tradingiem profesjonalnie i wykazywał naprawdę spore zyski?
Tyrion: No przecież gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach ;) … ale ja na szczęście nie uważam się za gentlemana, więc co nieco mogę na ten temat napomknąć.
W pierwszym roku mojego zawodowego tradingu pieniądze miały dla mnie największe znaczenie. Skończyło się to chyba w momencie, kiedy zbudowałem wystarczającą poduszkę finansową chroniącą od strachu przed brakiem środków na utrzymanie i zapewniającą możliwość godnego życia bez żadnych istotnych wyrzeczeń finansowych. Na to w Polsce może pozwolić sobie tylko bogatsza klasa średnia i klasa wyższa.
Później pieniądze przestały mieć tak duże znaczenie i zacząłem dostrzegać przede wszystkim te podstawowe zalety, o których wspomniałem wcześniej.
szachinista: No dobrze. To możesz zdradzić jakieś szczegóły odnośnie swoich zarobków z tradingu czy też oszczędności, które dzięki nim zgromadziłeś?
Tyrion: Tutaj dla bezpieczeństwa nie powiem za wiele. Mogę tylko zdradzić to, o czym już wielu osobom wspomniałem i nie jest to tajemnica. Moje ogólne zarobki z całych 5 lat tradingu już jakiś czas temu przekroczyły granicę wyższych opłat premium na giełdzie, a znaczy tyle, że w tym czasie musiałem wygrać co najmniej £250 tys. netto, co w przeliczeniu daje grubo ponad 1.000.000 PLN.
Dużą część z tego oszczędziłem, jednak moje miesięczne wydatki również w ostatnich latach znacznie wzrosły (kiedyś gdy sobie je raz przeliczyłem trochę mnie przeraziły i od tego czasu nie liczę :P) i z tego powodu oszczędności, którymi dysponuję mogłyby bez dalszej pracy przy aktualnym poziomie życia starczyć na kilka lat. Przy oszczędnym poziomie życia byłoby to około 10 lat. Nadal jednak nie jestem rentierem i nie mogę powiedzieć, że zgromadziłem wystarczająco dużo oszczędności, aby utrzymać się z nich do końca życia.
szachinista: Jakie masz predyspozycje do obstawiania zakładów? Chodzi mi o cechy charakteru, umiejętności nabyte itp.
Tyrion: Zastanawiałem się już wiele razy, czy można wyodrębnić zespół cech, które predestynują do bycia zawodowym traderem. Odpowiedzi na to pytanie do tej pory nie znalazłem. A może inaczej – skłaniam się do odpowiedzi, że nie ma takich cech, które z pewnością zwiększałyby szansę na sukces w tym biznesie. Wśród ludzi, którzy odnieśli sukces w tradingu sportowym znam ludzi z totalnie różnymi charakterami i nastawieniem do życia, dlatego też nie mogę odkreślić jakie cechy pomogły mi osobiście odnieść sukces.
szachinista: Czy dzięki tradingowi podniosłeś jakieś inne umiejętności?
Tyrion: Na pytanie czy dzięki tradingowi podniosłem jakąś konkretną umiejętność przydatną w życiu nie umiem odpowiedzieć twierdząco. Musiałby to ocenić obiektywnie ktoś z zewnątrz, ale nie sądzę, że w takim fachu podnosi się jakieś inne umiejętności. To jest dyscyplina wybitnie wyspecjalizowana.
Mogę jednak powiedzieć, że trading uczy. Mnie trading nauczył jednej ważnej rzeczy – nigdy nie przyjmować niczego za pewnik. Chroni to przed rozczarowaniami i przed innymi konsekwencjami, które mogą być groźne w różnoraki sposób. Kiedyś ktoś mi powiedział: “no ale pewne jest, że umrzesz”. I na to stwierdzenie znalazłem ze 3 niebanalne argumenty, że to wcale nie musi być pewne.
Trading uczy także pokory. Po serii greenów [przyp. zysków], trading często pokazuje, że nie jesteś jednak nieomylny i jest bywa dotkliwy dla twojego budżetu. Mi tej pokory trochę wcześniej brakowało.
szachinista: Czy zauważyłeś rozwój osobisty lub inne pozytywne zmiany w zachowaniu, postrzeganiu?
Tyrion: Jeżeli chodzi o nabyte cechy, to w moim przypadku z powodu tego co osiągnąłem w tradingu sportowym, na pewno w jakimś stopniu wzrosła moja samoocena, ale nie u każdego tak będzie.
Podstawą do tego są dobre wyniki, które utwierdzają w przekonaniu, że jest się w niewielkiej grupce osób, które są w tym lepsze od pozostałych 90 – 99%. Taki mamy świat, że podstawą naszej egzystencji jest porównanie czy nie odstajemy od innych, czy potrafimy to co oni. Dążymy do tego by być co najmniej tak samo kompetentni jak inni, a jeżeli znajdziemy niszę, która nas interesuje, która dodatkowo przynosi zyski i w której nasze umiejętności wybijają się zdecydowanie ponad normę, to już raczej na długo się w niej zagnieździmy.
szachinista: Czy masz teraz czas na to o czym marzyłeś i czy jesteś teraz szczęśliwy?
Tyrion: Skoro piszemy o jasnej stronie zakładów przydałoby się to podsumować jakimś cukierkowatym stwierdzeniem o tym, jak to fajnie i jak mi się wszystko udało. Ja jednak jestem osobą o podejściu realistyczno – pesymistycznym. Poza tym nie zadowalają mnie osiągnięcia dobre i przeciętne i rzadko kiedy się z czegoś naprawdę cieszę. Stąd na pytanie czy jestem teraz szczęśliwy odpowiem – czasami tak, czasami nie.
Trading, jak każda forma zarabiania pieniędzy jest tylko narzędziem, które daje możliwości wykucia własnego losu. Trzeba tylko jeszcze wiedzieć jaką drogę obrać w życiu prywatnym poza pracą.
Czy mam to o czym marzyłem? Tu odpowiedź również nie jest jednoznaczna. Ja definiuję marzenia jako coś nierealnego. Mam kilka takich, w których pieniądze nie są wystarczającym środkiem i te się nie spełniły i z dużą pewnością nigdy nie spełnią.
Z drugiej strony są cele (które wielu ludzi też określa jako marzenia) i te cele właśnie udaje mi się, dzięki wspomnianym wyżej zaletom życia zawodowego tradera co jakiś czas ;realizować. Jeżeli zatem ktoś marzy o podróżach, wysokim standardzie życia, dobrym samochodzie, ładnym mieszkaniu, to wszystko jest w zasięgu zawodowego tradera sportowego.
szachinista: Co będziesz robił, gdy odstawisz zakłady na bok?
Tyrion: Mam bardzo wiele planów z tym związanych – większość z tych planów wymaga sporych zasobów finansowych – tak minimum dziesięciokrotności oszczędności jakimi aktualnie dysponuję. Myślę zatem, że trading sportowy będzie mi towarzyszył jeszcze przez dłuższy czas, tylko nie wiem jeszcze w jakiej formie.
Być może pójdę drogą całkowitej automatyzacji ograniczającej prawie wszystkie ciemne strony, o których mówiłem przy okazji wywiadu o Ciemnej stronie zawodowego tradingu. Nie wykluczam też rozpoczęcia jakiegoś rodzaju szkółki dla innych traderów. Kiedyś myślałem, że do czterdziestki na pewno całkowicie skończę z tradingiem, ale teraz raczej skłaniam się do przekonania, że w pewnym stopniu mogę się tym zajmować nawet do końca życia, jeżeli znacząco zmieni to formę.
Na pewno jednak poza tym będę starał się rozwinąć jeden z planów, o których wspomniałem. Powiem tylko w skrócie, że plany te dotyczą trzech dziedzin: rozwoju nowych technologii, działalności charytatywnej i rozwoju branży rozrywkowej. Wątpię żeby mi się udało zrealizować wszystkie te plany, ale wprowadzenie w życie chociaż jednego z nich jest wielce prawdopodobne.
Rozmawiali:
szachinista – zawodowy gracz i admin SureBety.pl
Tyrion – zawodowy trader zakładów sportowych
Jeśli jesteś już graczem przynajmniej średniozaawansowanym, to kolejnym krokiem może być rozwinięcie wiedzy o tradingu.
Polecany bukmacher:
Jak możemy poprawić artykuł?
Jeśli chciałbyś dać nam możliwość odpowiedzi, to podaj email:
Dziękujemy za przesłanie opinii.